3.28.2015

07

A-Amy? - zapytałam. Wole się upewnić ze to moja przyjaciółka, bo z tego co pamiętam to tak ona nie wygląda. Dziewczyna kiwnęła nie pewnie głową.
-Co ty ze sobą zrobiłaś?
-Zanim zaczniesz o coś pytać to wysłuchaj mnie.
-Spróbuje.
-Pamiętasz ostatnia walkę tam gdzie był Styles?
-Wtedy co mnie namawialiście żebym z wami szła? - dziewczyna kiwnęła głową.
-To tam zrobiłam jedna rzecz, która bardzo żałuję. Przez to zrobiłam się taka- Amy zaczęła pokazać ma swoją sylwetkę. - Chce to jakoś zakończyć ale nie potrafię, to jest silniejsze ode mnie.
-Co ty zrobiłaś?
-Ale proszę Cię jak Ci to powiem nie zostawisz mnie.
-Nie potrafiła bym ci tego zrobić.
-Mar ja wzięłam tam Metamfetamine - powiedziała szeptem. Nie wierzę moja Amy i narkotyki?! Nie wierzę, nie mogę uwierzyć!
-Czemu ty to wzięłaś !?
-Nie wiem...
-Ktoś cię to tego zmusił? - nie odpowiedziała mi. Czyli jednak, ktoś musiał zmusić ją żeby te świństwo wzięła, ale kto i czemu?
-Kto to?
-Nie mogę powiedzieć - powiedziała ze łzami w oczach. Mocno Przytuliłam przyjaciółke. Biedna.
-Czemu?
-On mi groził Mar... On... - Nie dokończyła bo wybuchła płaczem, ja też nie wytrzymałam i z zaczęłam płakać.
-Musze wyjechać.
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Ale jeśli chce normalnie żyć to musze.
-Pójdź na policje ze on ciebie szantażuje.
-Nie mogę. On powiedział ze jeśli to zrobię zabije mnie i Andy'iego. Bardzo cie przepraszam Mar, że masz taką przyjaciółke. Ja nie chciałam tego, on sam mnie jakoś zmusił i wtedy...
-Spokojnie Amy, damy jakoś rade. Na ile będziesz musiała wyjechać?
-Nie wiem. Ale musze juz iść - powiedziała wstajac i wybierając łzy bluza. Zrobiłam to co Amy, wstałam i mocno przytuliłam przyjaciółke. - Będę cholernie tęsknic za Tobą Mar... Proszę Cię nie zapomnij o mnie i nie nienawidzić mnie.
-Kocham cie a nie nienawidzę.
-Obiecuje ze jak da mi spokój to wrócę.
-Zrób to jak najszybciej.
-Kocham cie
-Kocham cie - przyjaciółka odsuneła się i biegiem odeszła. Czemu musi się tak wszystko pieprzyc?! Cała zapłakana usiadłam, i zaczełam powoli analizować co przyjaciółka powiedziała. Ktoś ją szantażuje żeby brała narkotyki, musi wyjechać, nawet nie wiem gdzie, i kiedy wróci. Moja najlepsza przyjaciółka mnie zostawiła.
-Hej, co się stało?- obok mnie usiadł jakiś brunet. Znam go ale, teraz nie mgę sobie przypomnieć kto to.
-N-Nie- wytarłam łzy, które nadal leciały i nie chciały przestać.
-Przecież widze więc?
-A co cię w ogóle to obchodzi ? Idź a nie będziesz marnował czas na ...
-A może chce marnować ten czas z tobą? Słonko proszę cie nie płacz.- chłopak mnie przytulił, co mnie zaskoczylo. Nieznajomy chłopak mnie przytula ale to dziwnie brzmi, pewnie jeszcze dziwniej wygląda. Ja cała zapłakana i brudna od maskary i chłopak który próbuje mnie uspokoic. Tak zdecydowanie musi to dziwnie wyglądać.
-Jak mam nie płakać?! Moja najlepsza przyjaciółka jest szantazowana i musi wyjechać nawet nie wiem gdzie i ...- zaczęłam płakać bardziej.
-Cii, proszę cię nie płacz, takie piekne dziewczyny jak ty nie powinny w ogóle płakać. Na pewno twoja przyjacółka wróci.
-Ale kiedy ?
-Wtedy kiedy będzie mogła, a teraz głowa do góry.
-Masz racje, głowa do góry. Będe juz szła. - powiedziałam wstając - i dziękuje że pan przyszedł i próbował mnie pocieszać.
-Jaki pan, jestem Harry.
-Margeret.
-Więc Margaret , moze zaprowadze cię pod dom ,wtedy będe wiedział ze nic ci się nie stalo.
-Nie trzeba, i tak najpierw musze iśc do cioci i dać jedną rzecz.
-Na pewno?
-Tak . Jeszcze raz dziekuje Harry - szkoda że jest ciemno ,bo bardzo bym chciała zobaczyć jego twarz i zobaczyc jak wygląda.
-Nie ma za co Margeret.- chciałam już iść w stronę domu Lou , ale Harry mnie zatrzymał
-Mam do ciebie takie pytanie.
-Jakie?
-Umówisz się ze mna?
-Nawet nie wiem ile masz lat.
-21 a ty?
-Już niedługo 20.
-Więc jak? - spojarzalam się niepewnie w jego oczy i kiwnęłam głową.
-Jutro o 16?
-Nie wiem czy zdąrze.
-To zróbmy tak, napiszesz mi swój numer telefonu i uzgdnimy okey?
-Jasne - Harry dał mi swój telefon, napisałam mu swoj numer po czym mu ddałam telefon i odeszłam.


czytasz - komentujesz ! :)
Lydia Land of Grafic