PROLOG:
Kendall jest zwykła 19 latka, która chce spełnić swoje marzenia. Jest cicha, zamknięta w sobie ale co się wydarzy jak go spotka?
Love You...
Love You...
ROZDZIAŁ 1
-Proszę Cię na przypale albo wcale!-powiedziała moja przyjaciółka Amy.
-Właśnie - powiedział Andy
-Powiedziałam że nie!
-Mar- powiedzieli razem.
-Co ci szkodzi. Za tydzień są juz wakacje. - powiedział Andy przytulajac się do Amy.
-I wtedy sobie odpoczne.
-Nie na mówimy ciebie co? - powiedziała Amy.
-Nie.-usłyszałam dzwonek. - Idę na lekcje. - zaczęłam kierować się w stronę sali, której teraz mam lekcje.
-Mar!! - krzyknął Andy.
-Co?
-Proszę Cię, będzie fajnie.
-Dla was,ale nie dla mnie.
-Jak to nie? - powiedział zdziwiony rudzielec.
-Tak to, w czym to niby jest takie fajne?
-W tym, że się biją.
-Ale fajne, naprawdę - Powiedziałam z sarkazmem. - Nie idę i tyle.
-Głupia jesteś. Proszę Cię, no chodź.
-Andy powiedziałam że nie! Dajcie mi spokój.
-Mar...
-Dobra Andy, nie chce iść to nie. Nie będziemy ją prosić. - powiedziała Amy.
-Dziękuję, a teraz idę na lekcje. Narazie. - odwróciłam się od, nich po czym zaczęłam iść w stronę sali.
-Właśnie - powiedział Andy
-Powiedziałam że nie!
-Mar- powiedzieli razem.
-Co ci szkodzi. Za tydzień są juz wakacje. - powiedział Andy przytulajac się do Amy.
-I wtedy sobie odpoczne.
-Nie na mówimy ciebie co? - powiedziała Amy.
-Nie.-usłyszałam dzwonek. - Idę na lekcje. - zaczęłam kierować się w stronę sali, której teraz mam lekcje.
-Mar!! - krzyknął Andy.
-Co?
-Proszę Cię, będzie fajnie.
-Dla was,ale nie dla mnie.
-Jak to nie? - powiedział zdziwiony rudzielec.
-Tak to, w czym to niby jest takie fajne?
-W tym, że się biją.
-Ale fajne, naprawdę - Powiedziałam z sarkazmem. - Nie idę i tyle.
-Głupia jesteś. Proszę Cię, no chodź.
-Andy powiedziałam że nie! Dajcie mi spokój.
-Mar...
-Dobra Andy, nie chce iść to nie. Nie będziemy ją prosić. - powiedziała Amy.
-Dziękuję, a teraz idę na lekcje. Narazie. - odwróciłam się od, nich po czym zaczęłam iść w stronę sali.
Ostatnia lekcja minęła dosyć szybko, może dlatego że była wolna. Równo za tydzień kończyny szkole,wiec teraz nic nie robimy. Mamy cały czas wolne, mama powiedziała ze mogę zostać w domu, ale wolę chodzić bo to jest ostatni rok szkolny, i ostatni raz widzę moich znajomych z klasy. Oczywiście za niektórymi będę tęsknić,a za którymi nie za bardzo.
Poczułam wibracje w tylnych kieszeniach, wyjęłam telefon z kieszonki. Ma ekranie pojawilo się nazwa Andy ♡ odebrałam od razu,po przeczytaniu.
-Co jest?
-Nie zgadniesz, kto był na tej walce!
-No kto?
-Styles!
-Kto to?
-Na pewno znasz.
-Nie, nie znam. Wiec kto to ten Styles?- kiedy powiedziałam jego nazwisko dziewczyny które przede mną szły to dziwnie się na mnie spojrzały i zaczęły coś po między sobą szeptać. Czyżby one go znają?
-Boże Mar!
-Boże Andy! To... - Nie dokończyłam, ponieważ zobaczyłam ze na przystanku stoi autobus, którym wracam do domu - Andy poczekaj - zaczęłam biec w stronę tego autobusu. Na moje szczęście, zdążyłam. Usiadłam na wolnym miejscu. Przypomniało mi się ze, nadal Andy czeka aż coś powiem. Szybko telefon przełożyła do ucha.
-Sorki Andy, autobus
-Rozumiem.
-O czym my to ... A właśnie, wiec kto to jest?
-Najlepszy bokser w Holmes Chapel!
-No super, i zadzwoniłeś tylko do mnie bo on tam był?
-On jest moim idolem!
-Nikt go nie zna.
-Nie prawda.
-Masz z nim zdjęcie?
-Tak, pokaże cie jak wrócisz. Spotkamy się dzisiaj?
-Nie, jadę dzisiaj do cioci Susan.
-Nie możesz zostać?
-Nie, poprosiła mnie żebym popilnowała Lux.
-Znowu?
-Postaw się na miejscu mojej cioci.
-Dobra, dobra.
-A po za tym jestem chrzestna Zoe wiec tym bardziej powinnam jej pomagać .
-Być chrzestna w wieku 19 lat, wow.
-No, będę żałować ale dobra zapytam jak było na tej walce? - Andy zaczął mi opowiadać co tam się działo, nie za bardzo chciało mi się go słuchać wiec zaczęłam bawić się moim pierścionkiem. Rudowłosy tak długo opowiada, że nawet zdążyłam wyjść z autobusu i wejść do domu. Kiedy weszłam do domu, moja mama zbierała się do pracy
- Z kim rozmawiasz? - włączyłam na rozmowę głośno mówiący -... i on wtedy mu tak dowalił ze krew mu zaczęła lecieć - wyłączyłem głos głośno mówiący i trzymałam telefon przy uchu.
-Znowu walki? - kiwnelam głową. - Obiad zjesz u Louise. Ja niestety nie zdążyłam ugotować, musiałam sprawy załatwić. Lou poprosiła żebyś przyszła o 15,bo musi szybciej wyjść.
-Jasne nie ma sprawy. Jak chcesz możesz mnie tam zawieźć.
-To szybko idź po rzeczy.
-OK,-szybko poszłam do pokoju po torbę z ubraniami i potrzebnymi rzeczami , czasami tam nocuje bo Susan pozno wraca i nie chce żeby sama wracała, późna pora do domu. - Andy musze kończyć, opowiesz mi wieczorem.
-Okey, zadzwoń do mnie jak będziesz miała czas. Miłej zabawy, mamo.
-Bardzo śmieszne, synku- cmoknełam do telefonu bo czym się rozłączyłam. Telefon schowałam do kieszonki, Wzięłam torebkę, po czym wyszłam z pokoju.
-Jestem gotowa.
-To idź do samochodu.
Poczułam wibracje w tylnych kieszeniach, wyjęłam telefon z kieszonki. Ma ekranie pojawilo się nazwa Andy ♡ odebrałam od razu,po przeczytaniu.
-Co jest?
-Nie zgadniesz, kto był na tej walce!
-No kto?
-Styles!
-Kto to?
-Na pewno znasz.
-Nie, nie znam. Wiec kto to ten Styles?- kiedy powiedziałam jego nazwisko dziewczyny które przede mną szły to dziwnie się na mnie spojrzały i zaczęły coś po między sobą szeptać. Czyżby one go znają?
-Boże Mar!
-Boże Andy! To... - Nie dokończyłam, ponieważ zobaczyłam ze na przystanku stoi autobus, którym wracam do domu - Andy poczekaj - zaczęłam biec w stronę tego autobusu. Na moje szczęście, zdążyłam. Usiadłam na wolnym miejscu. Przypomniało mi się ze, nadal Andy czeka aż coś powiem. Szybko telefon przełożyła do ucha.
-Sorki Andy, autobus
-Rozumiem.
-O czym my to ... A właśnie, wiec kto to jest?
-Najlepszy bokser w Holmes Chapel!
-No super, i zadzwoniłeś tylko do mnie bo on tam był?
-On jest moim idolem!
-Nikt go nie zna.
-Nie prawda.
-Masz z nim zdjęcie?
-Tak, pokaże cie jak wrócisz. Spotkamy się dzisiaj?
-Nie, jadę dzisiaj do cioci Susan.
-Nie możesz zostać?
-Nie, poprosiła mnie żebym popilnowała Lux.
-Znowu?
-Postaw się na miejscu mojej cioci.
-Dobra, dobra.
-A po za tym jestem chrzestna Zoe wiec tym bardziej powinnam jej pomagać .
-Być chrzestna w wieku 19 lat, wow.
-No, będę żałować ale dobra zapytam jak było na tej walce? - Andy zaczął mi opowiadać co tam się działo, nie za bardzo chciało mi się go słuchać wiec zaczęłam bawić się moim pierścionkiem. Rudowłosy tak długo opowiada, że nawet zdążyłam wyjść z autobusu i wejść do domu. Kiedy weszłam do domu, moja mama zbierała się do pracy
- Z kim rozmawiasz? - włączyłam na rozmowę głośno mówiący -... i on wtedy mu tak dowalił ze krew mu zaczęła lecieć - wyłączyłem głos głośno mówiący i trzymałam telefon przy uchu.
-Znowu walki? - kiwnelam głową. - Obiad zjesz u Louise. Ja niestety nie zdążyłam ugotować, musiałam sprawy załatwić. Lou poprosiła żebyś przyszła o 15,bo musi szybciej wyjść.
-Jasne nie ma sprawy. Jak chcesz możesz mnie tam zawieźć.
-To szybko idź po rzeczy.
-OK,-szybko poszłam do pokoju po torbę z ubraniami i potrzebnymi rzeczami , czasami tam nocuje bo Susan pozno wraca i nie chce żeby sama wracała, późna pora do domu. - Andy musze kończyć, opowiesz mi wieczorem.
-Okey, zadzwoń do mnie jak będziesz miała czas. Miłej zabawy, mamo.
-Bardzo śmieszne, synku- cmoknełam do telefonu bo czym się rozłączyłam. Telefon schowałam do kieszonki, Wzięłam torebkę, po czym wyszłam z pokoju.
-Jestem gotowa.
-To idź do samochodu.
I N F O R M A C J A ! ! !
TE OPOWIADANIE PISZE NA WATTPADZIE, ALE WIĘKSZOŚĆ NIE UMIE UMIE TYM SIĘ POSŁUGIWAĆ DLATEGO BEDE TEŻ DODAWAĆ TUTAJ OPOWIADANIE LOVE YOU... MAM NADZIEJE ŻE POLUBICIE TE OPOWIADANIE I BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ :* MIŁEJ NIEDZIELI !