-Andy już ci mówiłam ze nic nie wiem.
-Kłamiesz! - powiedział trochę głośniej. - W żywe oczy kłamiesz i jeszcze bezszelestnie...
-Andy do cholery jasnej! Jak by Amy chciała ci powiedzieć to by to zrobiła! - Przyjaciel położył Lux na kojca , który przyniósł jak przyszedł żeby mała nie musiała leżeć na kanapie. Chłopak podszedł do mnie , zaczęłam się go trochę bać. Nigdy nie był taki wkurzony. Może jednak powinnam powiedzieć.
-Jeśli kurwa nie powiesz, to...
-To co?
-Nie tylko stracisz Amy ale i mnie.
-Andy. ..
-Jeśli zaraz nie powiesz, wyjdę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz?
- Powiedz Mar, przecież nie chcesz stracić przyjaciela.
-No nie chce, ale nie powinnam nikomu powiedzieć a i tak już mówiłam Lou.
-Ale Andy jest bratem Amy. Powinien wiedzieć.
-Wiem, że powinien wiedzieć ale...
-Nie ma żadnego "ale" . Przecież nie chcesz stracić kolejnej osoby, czy chcesz?
-Nie chce.
-Wiec mu powiedz, bo właśnie wychodzi.
-Jak wychodzi?!
-Patrz- kiedy przestałam kłócić się sama ze sobą, spojrzałam na przyjaciela który faktycznie zaczął iść w stronę wyjścia. Szybko zerwałam się z kanapy i pobiegłam do przyjaciela.
-Dobrze powiem Ci ale proszę Cię nie zostawiaj mnie. Nie chce staracic kolejne ważnej osoby - Brunet do sobie mnie przyciągnął po czym mocno przytulił.
-Nigdy cię nie zostawię Mar. Jesteś dla mnie jak siostra.
-Kocham cie Andy.
-Ja ciebie też mała. A teraz proszę Cię powiedz mi wszystko od początku - kiwnęłam głową. Oboje usiedliśmy na kanapie. Usiadłam po turecku, po czym zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku. Kiedy opowiadałam miałam łzy w oczach, i nie tylko ja bo przyjaciel też .
-Kłamiesz! - powiedział trochę głośniej. - W żywe oczy kłamiesz i jeszcze bezszelestnie...
-Andy do cholery jasnej! Jak by Amy chciała ci powiedzieć to by to zrobiła! - Przyjaciel położył Lux na kojca , który przyniósł jak przyszedł żeby mała nie musiała leżeć na kanapie. Chłopak podszedł do mnie , zaczęłam się go trochę bać. Nigdy nie był taki wkurzony. Może jednak powinnam powiedzieć.
-Jeśli kurwa nie powiesz, to...
-To co?
-Nie tylko stracisz Amy ale i mnie.
-Andy. ..
-Jeśli zaraz nie powiesz, wyjdę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz?
- Powiedz Mar, przecież nie chcesz stracić przyjaciela.
-No nie chce, ale nie powinnam nikomu powiedzieć a i tak już mówiłam Lou.
-Ale Andy jest bratem Amy. Powinien wiedzieć.
-Wiem, że powinien wiedzieć ale...
-Nie ma żadnego "ale" . Przecież nie chcesz stracić kolejnej osoby, czy chcesz?
-Nie chce.
-Wiec mu powiedz, bo właśnie wychodzi.
-Jak wychodzi?!
-Patrz- kiedy przestałam kłócić się sama ze sobą, spojrzałam na przyjaciela który faktycznie zaczął iść w stronę wyjścia. Szybko zerwałam się z kanapy i pobiegłam do przyjaciela.
-Dobrze powiem Ci ale proszę Cię nie zostawiaj mnie. Nie chce staracic kolejne ważnej osoby - Brunet do sobie mnie przyciągnął po czym mocno przytulił.
-Nigdy cię nie zostawię Mar. Jesteś dla mnie jak siostra.
-Kocham cie Andy.
-Ja ciebie też mała. A teraz proszę Cię powiedz mi wszystko od początku - kiwnęłam głową. Oboje usiedliśmy na kanapie. Usiadłam po turecku, po czym zaczęłam mu opowiadać wszystko od początku. Kiedy opowiadałam miałam łzy w oczach, i nie tylko ja bo przyjaciel też .
✴✴✴✴✴✴
Po godzinnym płakaniu nad naszą przyjaciółka, Andy musiał na chwile wracać do domu. Obiecał że jeszcze przyjdzie i pogadamy już normalnie. Kiedy nie było przyjaciela w domu, postanowiłam się szybko ogarnąć. Lux w tym czasie oglądała bajki wiec mogłam szybko się przebrać i umyć zęby. Po tym jak bylam ubrana i mniej więcej ogarnięty poszłam jeszcze do pokoju po kosmetyki oraz lusterko. Wole się pomalować gdy będę miała na oku Lux. A jak coś się jej stanie to wtedy nie będzie za fajnie. Z mojego "czystego" biurka wzięłam lusterko oraz kosmetyczkę, po czym poszłam do salonu gdzie była moja mała kruszynka. Lusterko położyłam na stole, z kosmetyczki wzięłam puder, zanim zaczęłam się malować wzięłam telefon i napisałam do Harry'ego.
" Będę miała czas dopiero po 17, możemy się spotkać o 18 w parku?
Mar xo "
Po napisaniu i wysłaniu wiadomości, telefon położyłam obok lusterka. Popatrzyłam się na lustro, uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym zaczęłam sie malować. W trakcie malowania kreski, usłyszałam pukanie do drzwi. Wkurzona krzyknęła dosyć głośno otwarte, ale nikt nie wchodził. Głośno westchnęłam, eyeliner położyłam na kanapę po czym kierowałam się do drzwi. Otworzyłam je. Jestem zdziwiona że ta osoba w ogóle tu przyszła! Co ona tu do cholery robi?!
OMG -Z A J E B I S T Y roździał
OdpowiedzUsuńZajefajny *-*
OdpowiedzUsuń